Czy zielona transformacja potrzebuje nowej umowy społecznej?

Transformacja energetyczna to nie tylko technologia i klimat — to także ludzie. Sprawiedliwa transformacja ma na celu ochronę miejsc pracy, wsparcie regionów węglowych i zapewnienie, że nikt nie zostanie pominięty w zielonej rewolucji. Sprawdź, co oznacza "just transition", dlaczego jest tak ważna dla Polski i jak wpływa na decyzje inwestorów oraz polityków.
Transformacja energetyczna to dziś jedno z najbardziej nośnych haseł w debacie publicznej. Mówi się o niej w kontekście walki z kryzysem klimatycznym, uniezależniania się od surowców z Rosji, a także szans rozwojowych dla regionów. Ale zbyt rzadko zadajemy sobie pytanie: dla kogo ta transformacja jest i kto za nią zapłaci?
Nie wystarczy budować farmy wiatrowe i stawiać panele słoneczne. Aby zmiana była trwała i akceptowalna społecznie, musi być sprawiedliwa. I to nie tylko z punktu widzenia klimatu — ale przede wszystkim ludzi, których dotyka.
Kto traci, kto zyskuje?
Zmiana modelu energetycznego niesie ze sobą konsekwencje społeczne, których nie można ignorować. Przykład? Górnik z Rudy Śląskiej, który od 20 lat schodzi pod ziemię, nie znajdzie z dnia na dzień pracy przy instalacji fotowoltaiki. Emerytka z niewielkiego miasteczka, żyjąca z tysiąca złotych, nie zainwestuje w pompę ciepła, nawet jeśli dostanie dotację.
To nie są marginalne przypadki — to codzienność milionów ludzi. Dlatego transformacja, jeśli ma być realna, musi uwzględniać aspekt społeczny, nie tylko ekologiczny i technologiczny.
Czym jest „just transition”?
Pojęcie sprawiedliwej transformacji (ang. just transition) zyskało popularność dzięki ruchom społecznym i związkom zawodowym. Dziś jest już elementem polityki Unii Europejskiej — mamy Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, programy przekwalifikowania, wsparcie dla regionów górniczych.
Ale czy to wystarczy? Z jednej strony mamy fundusze, z drugiej – poczucie niepewności, wykluczenia i rosnące niezadowolenie społeczne. Żółte kamizelki we Francji to tylko jeden z przykładów, co dzieje się, gdy koszty zielonej zmiany ponoszą ci, którzy mają najmniej.
Potrzebujemy nowej umowy społecznej
W obliczu zmian klimatycznych i gospodarczych Polska potrzebuje nowej umowy społecznej. Nie chodzi tu o dokument, ale o pakt — między rządem, samorządami, biznesem i społeczeństwem.
Taki, który zagwarantuje:
-
dostęp do taniej i czystej energii dla wszystkich,
-
wsparcie dla osób zagrożonych ubóstwem energetycznym,
-
szkolenia i zatrudnienie w zielonych branżach,
-
realny udział społeczności lokalnych w procesie zmian.
Energia obywatelska: przyszłość w naszych rękach
Coraz więcej gmin i mieszkańców nie czeka na decyzje „z góry”. W całej Europie rośnie liczba spółdzielni energetycznych, paneli klimatycznych i inicjatyw, w których ludzie biorą sprawy w swoje ręce — instalują OZE, dzielą się nadwyżkami, decydują o inwestycjach w budżetach obywatelskich.
To nie tylko ekologiczne. To demokratyczne. Bo zielona transformacja nie będzie trwała bez zaufania i zaangażowania ludzi.
Polska u progu wyboru
Czy Polska pójdzie drogą szybkiej i sprawiedliwej transformacji, czy znów obudzi się za późno — z rosnącym niezadowoleniem społecznym i kosztami, które będzie trzeba nadrabiać na skróty?
Odpowiedź leży nie tylko w rękach polityków. Leży też w naszej świadomości, wyborach i presji, jaką wywieramy na decydentów. Transformacja już się dzieje. Pytanie tylko: kto na niej skorzysta, a kto zostanie z tyłu?
Zielona przyszłość będzie możliwa tylko wtedy, gdy będzie wspólna.